Cześć, może ktoś się nudzi na Kwarantannie Narodowej i zechce podumać nad moim kłopotem
Dwuseta do niedawna paliła jak złoto niezależnie od temperatury. Problem zaczął się nagle tzn rozrusznik kręcił, czasem motor kaszlnął, po jakimś czasie w końcu odpalił. Tak jest tylko rano. Jak się rozgrzeje to dalej odpala już ładnie, puki się go znów na noc nie odstawi. No więc zacząłem szukać i tak:
- Sprawdziłem szczelność układu od zbiornika do pompki metodą rurka-gęba. Niesmaczna ta ropa, ale idzie bez problemu, powietrza nie ciągnie.
- Wymieniłem pompkę przy bloku (na Delpji) bo zdawało mi się że dźwigienka nic nie robi niezależnie od pozycji wału. Nie pomogło. Dalej odpalał ciężko a 2 dni temu przestał odpalać całkiem. Tylko sucho kręcił nawet bez kaszlenia, bez dymka. Jakby zdjąć kabelek z zaworka odcinającego. Czyli jakby paliwo nie szło w ogóle.
- Więc sprawdziłem czy zaworek odcinający na Boschu dostaje prąd w pozycji star i czy cyka pod napięciem - dostaje i cyka.
-Odkręciłem bajo na wejściu do pompy wtryskowej żeby zobaczyć czy tam dochodzi paliwo. Poprosiłem żonę co by rozrusznikiem zakręciła. I niespodzianka. Odpalił. Pięknie, od strzału. Chodził ładnie, równo, bez kopcenia, trzymał obroty. I tak odpalił tylko raz. Potem znów to samo. Paliwo na pompę przy poluzowaniu banjo oczywiście idzie fontanną.
-Zacząłem znów podejrzewać zaworek odcinający. Szczególnie że teraz albo odpala od strzału albo wcale. Wykręciłem, przeczyściłem. Sprężynka jest cała, grzybek się rusza, pod prądem pstryka. Zastanawia mnie tylko że jak wyjąłem całe ustrojstwo to w pompie została owa tulejka z grzybkiem i sprężynka w niej. Musiałem szarpnąć kombinerkami żeby wyszło. Nie było tam też śladów wody, rdzy ani żadnego syfu. Ale po złożeniu do kupy nic się w kwestii odpalania nie zmieniło.
Jakieś pomysły gdzie dalej szukać?
Proszę o pomysły i podpowiedzi,
życzę też wszystkim duuuuużo zdrowia.